Sanktuarium św. Antoniego Padewskiego w Brive

Urodzony w Lizbonie św. Antoni przybył w tamte strony latem 1226 r., aby głosić słowo Boże. W Brive założył nieistniejący już dziś klasztor (na jego miejscu obecnie znajduje się budynek poczty). Znużony intensywną pracą często przebywał tam (od październiku tegoż roku do swego wyjazdu w 1227 r.), szukając ciszy i spokoju po trudach pracy misyjnej. Znalazł tam odpowiednie warunki, aby się modlić, studiować i nabierać sił do dalszej pracy. To w tamtym miejscu, o czym sam zaświadczył, miała mu się ukazać we wrześniu -1226 r. Najświętsza Maryja Panna z Dzieciątkiem. Był to czas, gdy Antoni nie czuł się dobrze. „Najświętsza Dziewica przyszła mnie pocieszyć” – napisał.

Po jego wyjeździe, a zwłaszcza po jego śmierci, groty szybko stały się miejscem pamięci o Świętym. Okoliczni mieszkańcy nieustannie przybywali tam pełni nadziei na wysłuchanie swych próśb, zaś św. Antoni w sposób zupełnie naturalny stał się opiekunem Brive. W grotach, dwa lata po jego śmierci, 13 czerwca 1233 r., po raz pierwszy obchodzono jego wspomnienie. Bardzo szybko, bo już w latach 1330-1350 groty stały się celem pielgrzymek. Tuż nad nimi, a właściwie na nich franciszkanie wybudowali pustelnię. Potem przyszły burzliwe i trudne czasy wojen religijnych i rewolucji francuskiej: duchowi synowie św. Franciszka i św. Antoniego musieli opuścić groty i się ukrywać.

Do Brive wrócili w XIX w. Sanktuarium zostało rozbudowane: nad grotami, na miejscu pustelni wznieśli kościół, a przy nim klasztor. W przylegającym do sanktuarium parku powstała droga krzyżowa.

W czasie drugiej wojny światowej franciszkanie wspomagali ruch oporu. Odznaczyli się szczególnie przy wyzwoleniu Brive. W 1947 r. w geście wdzięczności władze miasta ustawiły figurę św. Antoniego na kalwarii, która góruje nad miastem.

Święty Antoni założył  klasztor w Montpellier, w którym był nowicjat. Jeden z nowicjuszy opuścił klasztor nocą, zabrawszy ze sobą modlitewnik Świętego, który rankiem mimo wszystko przystąpił do modlitwy. Nowicjusz zawrócił i oddał to, co ukradł. To wydarzenie jeszcze bardziej spopularyzowało św. Antoniego Padewskiego jako niosącego niezawodną pomoc dla tych, którzy szukają przedmiotów zagubionych.

Rocamadour

Nazwa miasteczka (w wolnym tłumaczeniu: Skała Amadoura) pochodzi od legendarnego świętego Amadoura, który na skale zbudował tu sanktuarium. Od XII w. było ono miejscem pielgrzymek i powodem powstania wioski. Wgłębienie w skale, gdzie w 1166 r. podobno odnaleziono doskonale zachowane ciało świętego można zobaczyć po dziś dzień.

Ze względu na swoje położenie i zachowany średniowieczny charakter, przyciąga ono co roku tłumy turystów. Miasteczko znajduje się najniżej w dolinie. Wyżej, na skalnej półce zbudowano sanktuarium z siedmioma kaplicami i kościołami (w tym kaplica Maryi Panny, krypta św. Amadoura i bazylika Zbawiciela). Nad całością góruje średniowieczny zamek, który miał bronić dostępu do miasteczka od strony płaskowyżu.

W kaplicach można zobaczyć m.in. statuę Czarnej Madonny oraz relikwie św. Amadoura. W skale nad sanktuarium widać też wbity miecz. Według legendy jest to Durandal, który należał do Rolanda znanego z Pieśni o Rolandzie.

Rocamadour najlepiej zwiedzać od góry do dołu. Dzięki temu zejdziemy przyjemnym spacerem ze wzgórza na sam dół miasteczka, a w drodze powrotnej wystarczy kupić bilet za 4,20 EUR na kolejkę i windę, którymi dostaniemy się z powrotem na samą górę.